Jak co roku Nasielski Ośrodek Kultury organizuje cykl kulturalnych spotkań i artystycznych warsztatów w ramach akcji pt. Lato w mieście, przeznaczonych dla nasielskich dzieci. Mają one im uatrakcyjnić spędzenie wakacyjnego, wolnego czasu. Ideą jaka przyświecała w tym roku zespołowi NOKu była organizacja takich przedsięwzięć, aby mogło z nich skorzystać możliwie jak najwięcej osób. Dodatkowo letnia pora skłoniła do zaplanowania plenerowych zajęć. Idąc tym tropem pierwszego dnia,tj. we wtorek 25 lipca br., do Nasielska został zaproszony pan Robert Poryziński, z Teatru Miejsca, który wystawił sztukę pt. „Opowieści papierowego teatru” w skwerze im. Bohaterów Wojny 1920 r. (obok Kina Niwa). Mężczyzna zaprezentował zgromadzonym małym widzom nowe oblicze teatru. Przyjechał na swoim baśńrowerze prosto z Gliwic. Nie używa żadnych przyczep bądź innych sposobów wsparcia, tylko o własnych siłach przyjeżdża na rozbudowanym w specyficzny sposób, rowerze, który stanowi jego scenę. Przed spektaklem przybliża wszystkim historię założenia teatru i opowiada o swoich inspiracjach do jego stworzenia. Prezentuje także skrzynię, którą sam wykonał z papieru, a gdzie następnie umieszcza zrobione przez siebie plansze podczas sztuki. Każdy element wykorzystany w spektaklu zostaje wykonany z papieru przez pana Roberta. Lalki, których używa podczas przedstawienia, także są jego tworami.
Bajki dla dzieci i dorosłych
Mężczyzna nie ukrywa swojego ogromnego zamiłowania do baśni Andersena, które są ponadczasowe, ale także jak zaznacza artysta, przeznaczone nie tylko, jakby się wydawało dla dzieci. Dzięki swoim metaforom odnoszą się do życia dorosłych, którzy czasem powinni się zatrzymać w świecie namawiającym do wiecznego biegu i przeżywania życia bez refleksji, w pędzie. W Nasielsku wystawione zostały trzy papierowe opowieści, „Dzielny ołowiany żołnierz”, “Brzydkie kaczątko” i autorska bajka o marzeniach lalkarza. Wsłuchując się w wymienione baśnie, które większość dorosłych zna od małego, można było rzeczywiście odnaleźć w nich odniesienia choćby do obecnie panujących trendów. Czy wśród nas nie ma brzydkich kaczątek? Ludzi „innych”? Jak ich traktuje większość społeczeństwa? Jak odrzutków. Wytykani palcami, niejednokrotnie nie radzą sobie z presją i drwinami dotyczącymi ich osoby. A przecież to nie ciało i wygląd zewnętrzny, tylko nasze czyny i dobre serce, takie jakie miał ołowiany żołnierzyk, który kochał baletnicę, równie inną jak on, świadczą o nas. Żołnierz z jedną nogą i ona z jedną nóżką na stałe uniesioną, on jak mu się wydawało brzydki zewnętrznie i ona taka piękna, a jednak łączyła ich miłość tak ważna w życiu. Dużo do myślenia dawała także opowiedziana ostatnia bajka o lalkarzu. Ciągle dążymy do zdobywania władzy, pieniędzy, rzeczy coraz większych, coraz droższych. Nie doceniając przy tym tego co mamy. Czy posiadanie tego wszystkiego sprawia, że jako ludzie jesteśmy szczęśliwi? Czym tak naprawdę jest szczęście i kiedy nasze życie jest prawdziwie udane, a my jesteśmy spełnieni? Coraz to nowszy model telefonu, który mają koledzy zapatrzeni w wyświetlacz nie da im prawdziwego szczęścia. Drugi człowiek, prawdziwe relacje, wspólne przeżywanie radosnych chwil jest cenniejsze od dóbr materialnych, które dają ułudę szczęścia.
Luźna forma plenerowego spektaklu, oglądanego na kocykach w nasielskim parku była na pewno atrakcyjna na młodych. Sztuka nie potrzebuje wielkich scen i reflektorów, aby udowodnić, że jest wartościowa. Przyjemny, kulturalny poranek, dla tych, którzy słuchali mógł przynieść wiele korzyści. Wywołany przed spektaklem śmiech związany z magicznymi sztuczkami lalkarza, także był terapią dla zgromadzonych. W końcu śmiech to zdrowie.